Zofia Stryjeńska - Sława i nędza

Zofia Stryjeńska - Sława i nędza

Masterki https://masterki.pl/img/logo.png

Była jedną z najbardziej oryginalnych osobowości polskiej sztuki. Jej dzieła, czerpiące m.in. z tradycji ludowej i mitologii słowiańskiej, są jednymi z symboli dwudziestolecia międzywojennego. 

Była kobietą silna i wrażliwą jednocześnie. O jej barwnym życiorysie możecie poczytać w książce: Stryjeńska. Diabli nadali - A. Kuźniak. Była jedną z najbardziej oryginalnych osobowości polskiej sztuki. Jej dzieła, czerpiące m.in. z tradycji ludowej i mitologii słowiańskiej, są jednymi z symboli dwudziestolecia międzywojennego. Zasłynęła nie tylko jako malarka, ilustratorka (wyznaczyła standardy polskiej nowoczesnej ilustracji) ale i pisarka scenografka, projektantka plakatów, zabawek, tkanin i in. W pracach łączyła sztukę wysoką z elementami kultury ludowej. Na studia w Monachijskiej szkole dostała się w męskim przebraniu, z dokumentami brata w kieszeni. Szybko zdobyła rozgłos. Na Międzynarodowej Wystawie w Paryżu w 1925 r. zdobyła cztery Grand Prix, wyróżnienie specjalne i Legią Honorową. Po rozwodzie w 1927 roku r rozpoczął się trudny okres w jej życiu. W przeciwieństwie do T. Łempickiej nie umiała (i nie chciała) zabiegać o uznanie. Biedowała, ciągle brakowało pieniędzy, a jak już się pojawiły szły na poczet spłaty długów. Sprzedawała swoje obrazy za bezcen. Pod koniec życia malowała już tylko by przeżyć – coraz słabsze prace. Wojciech Hildebrandt tak opisał jej sytuację: „Nawet w najlepszych czasach artystka nie potrafiła zarabiać na sztuce. Marszandzi i wydawcy zbijali na jej pracach majątek, a ona stale tonęła w długach. Wykorzystywali ją bliscy i przyjaciele. Nie potrafiła też rozwinąć swojej kariery poza polskim rynkiem sztuki. Były też inne powody życiowych i artystycznym klęsk (...). Czasem zachowywała się nieodpowiedzialnie, wywoływała awantury i skandale. To, co artystom mężczyznom uszłoby na sucho, jej, kobiecie było nie do wybaczenia.” Dodatkowo ludowa polskość w jej pracach w czasach PRL stały się przekleństwem. Bezkarnie ją plagiatowano. Sprzedawano reprodukcje w milionach egzemplarzy. Stryjeńska nie dostała za to ani złotówki. Po odpowiedniej selekcji, ówczesne władze wykorzystywały jej twórczość w celu swoistej propagandy. Pomagała budować mit swojskiej, szczęśliwej polskiej wsi. A o „Księżniczce sztuki polskiej” zapomniano na długo. Wystawa monograficzna odbyła się dopiero w 2008 w Krakowie.

Oceń artykuł